Luty 2003: Tygodnik „Wprost” publikuje na okładce nowego numeru fotomontaż ukazujący głowę Lwa Rywina (filmowy producent zamieszany w aferę korupcyjną) wystającą ze środka muszli klozetowej, opatrując okładkę tytułem „Rywinoterapia” i podpisem: „Ilu ludzi władzy pociągnie za sobą Rywin?”. Producent filmowy uznaje to za naruszenie dóbr osobistych i żąda przeprosin oraz wpłaty na cel dobroczynny.
Czerwiec 2003: Sąd Okręgowy w Warszawie oddala powództwo Rywina, uznając, że okładka nie naruszyła dóbr osobistych. Sąd uznaje, że okładka nie dotyczy przedsiębiorcy, lecz traktuje go jako symbol powszechnie znanej afery. Adwokaci Rywina składają odwołanie, które uwzględnia Sąd Apelacyjny stwierdzając, że „odwoływanie się do skatologicznych porównań zawsze jest upokarzające”.
Styczeń 2007: Sąd Apelacyjny kończąc postępowanie w sprawie wyrokiem na korzyść Lwa Rywina nakazuje redaktorowi naczelnemu tygodnika „Wprost” Markowi Królowi przeprosić producenta filmowego za przedstawienie go w obraźliwej scenie z twarzą w muszli klozetowej oraz zapłatę 10 tys. złotych na cel społeczny – schronisko dla bezdomnych zwierząt w Celestynowie pod Warszawą [PAP/ss/ab 2007].
Kontekst: afera Rywina
Na początku 2002 roku koalicyjny rząd Leszka Millera (Sojusz Lewicy Demokratycznej-Unia Pracy, Polskie Stronnictwo Ludowe) przygotowywał ustawę o radiofonii i telewizji; w projekcie ustawy znajdował się przepis antykoncentracyjny, zabraniający posiadaczowi ogólnopolskiego dziennika prasowego posiadania jednocześnie stacji telewizyjnej. Przepis uderzał w spółkę Agora, właściciela „Gazety Wyborczej”, która przymierzała się do kupna udziałów w telewizji Polsat. Zarząd Agory zabiegał w rządzie o usunięcie z projektowanej ustawy wspomnianych zapisów. W lipcu 2002 roku do redakcji „Wyborczej” przyszedł Lew Rywin, producent telewizyjny; zaproponował, że doprowadzi do zmiany treści ustawy w zamian za 17,5 mln dolarów (dla osób przez niego reprezentowanych) i za stanowisko prezesa Polsatu. Adam Michnik nagrał rozmowę, a w grudniu 2002 „Wyborcza” opublikowała jej zapis.
W styczniu 1999 roku (bez związku z aferą Rywina) Sejm na mocy ustawy ustanowił nową, nieznaną wcześniej w polskiej praktyce parlamentarnej instytucję – sejmową komisję śledczą. Ustawa orzekała, że komisję śledczą powołuje się do zbadania określonej sprawy. Sejm nadał komisji śledczej uprawnienia prokuratorskie: członkowie komisji uzyskali prawo do przesłuchiwania świadków zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego. Zakończeniem pracy komisji sejmowej jest sprawozdanie, które może skutkować pociągnięciem wskazanych w nim osób do odpowiedzialności przed sądem lub nawet Trybunałem Stanu.
W styczniu 2003 roku powołano sejmową komisję śledczą do wyjaśnienia sprawy Rywina. Komisja obradowała do kwietnia 2004, a jej ustalenia doprowadziły do skazania Rywina za pomoc w płatnej protekcji na dwa i pół roku więzienia oraz 100 tysięcy złotych grzywny.
Jarosław Kuisz, ekspert w dziedzinie prawa i kultury, komentował znaczenie sprawy dla percepcji prawa przez obywateli:
to był szczególny rodzaj postępowania przed komisją sejmową. Zależnie od interpretacji, Rywin reprezentował korupcję na najwyższym albo najbardziej podstawowym poziomie – tam, gdzie ustanawia się prawo i narzędzia jego egzekucji. […] Polacy otrzymali od telewizji widowisko, które łączyło zasady kodeksu postępowania karnego z regułami audiowizualnego spektaklu: dziesięcioosobowa komisja przesłuchiwała po to, aby ustalić prawdę (czy Rywin działał sam, czy też w imieniu szerszej grupy). Nie obyło się bez wzniosłej retoryki, obelg, demonstracyjnych wyjść. Mimo to, jak się wydaje, spektakl odegrał pewną rolę prawno-ustrojową. Posiedzenia komisji odsłaniały pewne korupcyjne powiązania między biznesem i funkcjonariuszami państwa, ale zarazem ujawnienie tych powiązań było demonstracją panowania prawa nad korupcją. Jaki to materiał do interdyscyplinarnych badań! Na marginesie można dodać, że praca komisji i transmisje mogły legitymizować odnowę demokracji w Polsce. To miało być, to mogło być katharsis dla III Rzeczpospolitej. Jednym z warunków oczyszczenia musiałoby jednak być uspołecznienie mediów [Niedopełnione katharsis 2023].