Maj 2006: Barbara Pelka, założycielka (w 1995 roku) dziewczęcego zespołu wokalno-tanecznego „Ychtis” wykonującego od 2000 roku piosenki komponowane do wierszy ks. Jana Twardowskiego, składa do sądu wniosek o nabycie spadku po zmarłym 18 stycznia 2006 roku Księdzu w zakresie objętym pismem z 26 kwietnia 2004 roku. Pismo będące podstawą wniosku to komputerowy wydruk z podpisem Księdza o treści:
Wyrażam zgodę na wykorzystanie nieodpłatnie bez ograniczeń przez p. Barbarę Pelka moich utworów, w tym wierszy, na wszelkich polach eksploatacji. W szczególności moich wierszy do wykorzystania w formie piosenek wykonywanych przez zespoły pod kierunkiem Barbary Pelka [Babuchowski 2007].
Styczeń 2007: Prawomocne zakończenie postępowania spadkowego po śmierci ks. Jana Twardowskiego. Orzeczeniem sądu właścicielką praw do jego twórczości zostaje Aleksandra Iwanowska, wieloletnia edytorka i redaktorka jego wierszy, która w 2002 roku przejęła formalną, potwierdzoną w obecności notariusza opiekę nad Księdzem (opieka obejmowała kwestie finansowe i sprawy życia codziennego). Wola zmarłego:
Ksiądz Prałat Jan Jakub Twardowski oświadczył, że odwołuje wszystkie swoje dotychczasowe testamenty własnoręczne oraz testament sporządzony w dniu 26 listopada 2002 r. z uwagi na dodatkowe i ostateczne swoje przemyślenia […]. Oświadczył, że do całego spadku powołuje dr Aleksandrę Iwanowską […], majątek spadkowy stanowić będą Jego prawa autorskie [Grzebałkowska 2015 – rozdział: „Marylka nie miała prawa”].
Dochody z publikacji wierszy i prozy księdza Twardowskiego mają zostać podzielone między warszawski klasztor sióstr Wizytek (25%), Wyższe Metropolitalne Seminarium Duchowne w Warszawie (25%) i Aleksandrę Iwanowską (50%). „Spadkobierczyni powiedziała, że taki podział honorariów przewidział w testamencie ksiądz Twardowski. Chciał w ten sposób wyrazić wdzięczność dla sióstr Wizytek, których kapelanem był przez 50 lat i dla warszawskiego seminarium, którego był wychowankiem. Siostry Wizytki zapisywały kazania księdza Twardowskiego, które stały się podstawą wydania jego rozważań” [Spadkobiercy 2007].
Luty 2007: Aleksandra Iwanowska, uprawomocniona spadkobierczyni, zabrania jakichkolwiek wznowień i publikacji tekstów ks. Twardowskiego bez jej zgody.
Luty 2007: Andrzej Karpowicz, mecenas reprezentujący spadkobierczynię wysyła opiekunom zespołu „Ychtis” żądanie udokumentowania dokonanych przez zespół wpłat na rachunek ZAiKS-u oraz wstrzymania publicznych wykonań tekstów księdza do czasu wyjaśnienia sprawy.
Marian Pyrek (menadżer zespołu „Ychtis”) i Barbara Pełka zwracają się po pomoc do arcybiskupa Józefa Życińskiego, który został wyznaczony przez ks. Twardowskiego na arbitra sporów wokół jego testamentu. W kwietniu 2007 roku arcybiskup Życiński w wypowiedzi dla Katolickiej Agencji Informacyjnej stwierdza: „Pani Iwanowska miała zasługi w edycji wierszy. Przed laty wiele wydawnictw naciągało księdza Jana, drukując jego teksty i informując, że dopłacili do druku, i pani Iwanowska rzeczywiście uporządkowała wiele z tych spraw. Ale kiedy dowiaduję się, że dziecięce zespoły kultywujące pamięć księdza Jana będą musiały za to płacić, i kiedy czytam bezduszne teksty, nadesłane przez prawnika do tych zespołów, jestem głęboko wzburzony. To naruszenie tych zasad, które głosił ksiądz Jan” [Grzebałkowska 2015, rozdział: „Damy po łapach każdemu”].
Mecenas Andrzej Karpowicz w wypowiedzi dla prasy:
„Damy po łapach każdemu, kto będzie sięgał po pieniądze księdza Twardowskiego. Do tej pory wszyscy się tuczyli na dorobku księdza Jana, od zespołu Ychtis począwszy, który od dawna wykorzystuje jego teksty i zarabia na nich duże pieniądze, ale do ZAiKS-u za jego życia nie wpłynęła od nich ani jedna złotówka. Teraz, kiedy się skończyła całkowita swoboda, raptem jest wielkie larum” [Grzebałkowska 2015, tamże].
2007: zespół „Ychtis” zmienia repertuar z wierszy ks. Twardowskiego na piosenki lwowskie i dotyczące Lwowa.
Kwiecień 2007: Aleksandra Iwanowska, w komentarzu do wniosku złożonego przez Pelkę, stwierdza: „Pani Pelka załatwiła podpis Księdza pod tym pismem [z 26 kwietnia 2004], by starać się o nabycie praw autorskich, pozwalających jej na swobodną i nieograniczoną działalność, niekoniecznie zgodną z intencjami Księdza. Jego intencją było wyrażenie zgody na wykonywanie utworów przez zespół «Ychtis», a nie uczynienie pani Pelki spadkobierczynią”.
Odpowiedź Barbary Pelki: „W trosce o prawo do pracy z dziećmi na bazie twórczości ks. Jana Twardowskiego wystąpiłam o stwierdzenie przez sąd moich praw do spadku na podstawie posiadanego przeze mnie pisemnego oświadczenia ks. Jana Twardowskiego. W żadnym przypadku nie oznacza to jednak, że zamierzałam być jedyną spadkobierczynią. Widziałam w tym jedynie drogę do możliwości wykonywania twórczości kapłana poety przez prowadzony przeze mnie zespół dziecięcy” [Babuchowski 2007].
Jarosław Trześniewski-Kwiecień, prawnik poproszony o komentarz do wniosku Pelki, stwierdza:
W świetle dokumentów Aleksandra Iwanowska jest wyłączną spadkobierczynią i ma prawo do spuścizny księdza Jana. Pozostaje problem zgody Księdza na wykonywanie jego utworów. Nie wiadomo, czy jest ona nadal ważna. Niektórzy prawnicy twierdzą, że wygasła z chwilą jego śmierci. Nie jest to takie jednoznaczne. Sąd musiałby zbadać, czy wywołuje ona skutki w rozumieniu prawa autorskiego i czy była umową darowizny praw autorskich. Zespół „Ychtis” może wystąpić do sądu z powództwem o ustalenie treści i zakresu tej umowy. Taki proces może jednak ciągnąć się latami. Sprawę komplikuje fakt, że zgoda była udzielona Barbarze Pelce, a nie Stowarzyszeniu „Ychtis”. Błędem Barbary Pelki było wystąpienie z wnioskiem o zbadanie przez sąd jej prawa do spadku po zmarłym. Być może prawnik pani Pelki chciał dobrze, ale to działanie wzbudziło podejrzenia, że opiekunka zespołu chce dostać część spadku. Nie byłoby całego zamieszania, gdyby sprawa została załatwiona notarialnie za życia Księdza. Mogłaby to być np. darowizna praw do wykonywania utworów, ale nie do ich edycji. Teraz, jeśli „Ychtis” ma rachunki przelewów do ZAIKS-u z okresu po śmierci księdza Twardowskiego, powinien poinformować o tym panią Iwanowską. Spadkobierczyni nie zabroniła w końcu wykonywania utworów, jedynie wezwała do uiszczania honorariów autorskich. Sądzę, że strony mogłyby spokojnie pójść na ugodę [tamże].
Kwiecień 2007: w odpowiedzi na zarzuty blokowania edycji dorobku ks. Twardowskiego i utrudniania dostępu do jego twórczości Aleksandra Iwanowska stwierdza:
Pod jakim względem utrudniony? Dążę do tego, by oferta wydawnicza była na wysokim poziomie edytorskim, przede wszystkim pod względem merytorycznym. Plany wydawnicze są szerokie. Chciałabym, aby książki były i piękne, i dostępne dla jak najszerszego kręgu czytelników. Od wydawców, z którymi prowadzę aktualnie rozmowy, słyszę wręcz warunek, by zablokować nieuczciwą konkurencję i zgłaszać takie propozycje nowych książek, aby ich koncepcje i materiał źródłowy nie zazębiały się i nie konkurowały. Proszę przy tym pamiętać, że wśród wydawców na XIII Targach Wydawców Katolickich piętnastu ma książki księdza w ofercie. Oprócz tego jest szesnaście innych wydawnictw, które mają swoją ofertę książek księdza. Łącznie: 31 wydawnictw, co daje w sumie ok. 100 tytułów na rynku w chwili obecnej. Do tego dochodzą: wydawnictwa pedagogiczne (podręczniki) oraz wydawnictwa publikujące w dziełach zbiorowych utwory księdza (antologie, zbiory myśli, aforyzmów, skrzydlatych słów) oraz wydawnictwa zagraniczne z tłumaczeniami (ostatnio Rosja dwa tytuły, Bułgaria – antologia). Sądzę, że chęć propagowania znakomitych myśli księdza, pokazania poglądów człowieka, który może być moralnym i etycznym wzorem, przewodnikiem po życiu i wierze, weźmie górę nad całą tą wrzawą [Wolnik 2007].
Październik 2007: Maria Kędzierska-Skoczylasowa publikuje książkę Otulona dobrocią. 99 listów księdza Jana Twardowskiego do „wnuczki” Maryli i jej zapiski z dziennika (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego) zawierającą listy Księdza.
Listopad 2007: mecenas Andrzej Karpowicz wysyła do Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego pismo, w którym informuje, że książkę Otulona dobrocią wydano bez zgody spadkobierczyni, co stanowi naruszenie prawa, jako że w myśl prawa autorskiego także listy pisane do innych osób są wyłączną własnością spadkobierców twórczości. Do kolejnego pisma mecenas załącza prawomocne orzeczenie sądu o nabyciu praw autorskich przez Aleksandrę Iwanowską, żądanie przelania dziesięciu tysięcy złotych na konto spadkobierczyni oraz żądanie wycofania książki ze sprzedaży.
Styczeń 2008: arcybiskup Józef Życiński w opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym” artykule Wieszcz sprywatyzowany, komentując sprawę ks. Twardowskiego, sugeruje wprowadzenie do prawa autorskiego zmian, które zachowując prawa majątkowe spadkobierców nie dopuszczałyby do całościowego i wyłącznego decydowania przez jedną osobę o możliwości korzystania z dorobku literackiego czy naukowego danego twórcy.
Luty 2008: stu polskich naukowców, publicystów i hierarchów Kościoła publikuje list otwarty z poparciem dla abpa Życińskiego:
Trudno nam sobie wyobrazić, aby pozew wystosowany w imieniu p. Iwanowskiej był zgodny z intencjami księdza Jana. W środowisku wydawców i osób zajmujących się twórczością ks. Twardowskiego nie od dziś wiadomo, że dr Iwanowska blokuje inicjatywy wydawnicze związane z tą twórczością, także podejmowane przez osoby, które ksiądz Jan darzył zaufaniem i wysoko cenił. W stosunku do ludzi kierujących się miłością do jego twórczości był on zawsze po królewsku hojny, wręcz rozrzutny. Rodzą się więc wątpliwości, czy właściwa jest interpretacja będącego w posiadaniu p. Iwanowskiej testamentu, nie tylko w tej jednej zresztą sprawie. W świetle przedstawionych faktów widzimy pilną potrzebę nowych ustaleń i wykładni w polskim prawie autorskim. […] Byłoby pożądane, aby w wyniku podjętych działań sprawy związane z wydawaniem pism ks. Twardowskiego zostały powierzone godnej zaufania komisji powołanej przez instytucje naukowe, Episkopat oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego [Grzebałkowska 2015, rozdział „Marylka nie miała prawa”].
Marzec 2008: Aleksandra Iwanowska w ramach ustępstw wobec Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego rezygnuje z żądania wycofania wydrukowanego już nakładu książki Otulona dobrocią z księgarń, a żądaną kwotę obniża do trzech tysięcy złotych.
Komentarze
Magazyn internetowy Katolickiej Agencji Informacyjnej opublikował omówienie „rynku dzieł ks. Twardowskiego” organizowanego przez Aleksandrę Iwanowską:
Tylko na witrynie Poczytaj.pl można znaleźć blisko 120 tytułów dzieł Księdza. Są wśród nich zarówno znane od dziesięcioleci Nie przyszedłem pana nawracać, Patyki i patyczki, Niebieskie okulary, jak i zbiory skomponowane z utworów dotyczących konkretnych tematów. Są więc do nabycia tomiki na temat powołania, dojrzewania, modlitwy, aniołów, samotności, wiary, świętych, cierpienia, piękna świata, pokory, drzew i roślin z polskich lasów, ptaków, ziół. Są książki o Piśmie Świętym, Bożym Narodzeniu, Wielkiej Nocy, Pierwszej Komunii, Janie Pawle II. Są Myśli na każdy dzień i Wiersze z szuflady, odnalezione w czerwcu 2005 roku, jest wykład pacierza. Są też do nabycia autobiografie księdza – opracowana przez dr Aleksandrę Iwanowską oraz wydana przez PAX Łaską zdumiony, reklamowana przez edytorów jako „pierwsza i jedyna biografia ks. Twardowskiego”. Jest wreszcie publikacja Przypadek nie-przypadek – rozmowa Aleksandry Iwanowskiej z Krzysztofem Kolbergerem, prowadzona „między wierszami księdza Jana Twardowskiego”. I jest Bóg prosi o miłość, czyli dwujęzyczne polsko-niemieckie wydanie wyboru wierszy. Najlepszego i niezwykle popularnego poetę religijnego drukują wydawnictwa kościelne i świeckie: Wydawnictwo św. Pawła – 12 pozycji, Wydawnictwo św. Wojciecha – 6, Rosikon Press – 9, Parnas – 15 i wiele innych.
Na rynku księgarskim wciąż ukazują się nowe publikacje, sprawiające wrażenie, że ks. Twardowski nawet zza grobu nadal tworzy. Do odbiorcy docierają tytuły książek, które za jego życia nie istniały. Tak jest np. z książką Rano, wieczór, we dnie, w nocy… czyli jak się modlić, która jest składanką prozy i poezji dla dzieci. Wprawdzie w każdej publikacji na końcu drobiazgowo wyliczone są źródła, z których zaczerpnięto konkretne utwory, ale tytuły książek są w pierwszej chwili mylące.
Dr Iwanowska wyjaśnia: «[…] staram się, by na rynku były książki z wierszami i prozą kaznodziejską dla różnych czytelników, o różnych potrzebach i na różne okazje. Książki dla poszukujących, wątpiących, cierpiących, dzieci pierwszokomunijnych, księży, uczniów rozmaitych poziomów szkół». [Petrowa-Wasilewicz 2009]
Omówienie kończą uwagi nt. monopolistycznych aspektów zarządzania spuścizną Księdza [Petrowa-Wasilewicz 2009].
Agnieszka Rybak w artykule Pamięć pod strażą omawia dwa sposoby zarządzania dorobkiem zmarłych twórców – monopolu produkcyjnego i monopolu personalnego [oba określenia – red.]. Monopol produkcyjny (przypadek spadkobierców twórczości Wisławy Szymborskiej i ks. Twardowskiego) polega na wykorzystaniu wyłączności praw autorskich do ścisłej kontroli rynku wydawniczego i do produkcji „nowych” książek zawierających zrekombinowane zbiory wcześniejsze albo teksty rozproszone i/lub niepublikowane. Drugi typ, monopol personalny (który może, lecz nie musi służyć monopolowi produkcyjnemu), polega na zarejestrowaniu przez spadkobiercę imienia i nazwiska zmarłego twórcy jako znaku towarowego (przypadek Kaliny Jędrusik, Czesława Niemena, Marka Grechuty):
«Ten, kto zarejestruje taki znak towarowy, uzyskuje prawo do wyłączności zarobkowego i zawodowego wykorzystania tego znaku do oznaczenia towarów i usług» – wyjaśnia Adam Taukert, rzecznik prasowy urzędu patentowego. «Dotyczyć to może nie tylko koncertu, ale nawet fundacji czy zwykłej strony internetowej». […] Rejestracja znanych nazwisk w urzędzie patentowym robi coraz większą karierę. Pełnomocnik syna Violetty Villas […] już zapowiedział, że złoży wniosek o objęcie ochroną scenicznego pseudonimu artystki. Od tego momentu będzie on znakiem zastrzeżonym. Jak bowiem wyjaśnia mecenas Jacek Świeca, ochrona obowiązuje od momentu złożenia wniosku. Będzie obejmowała płyty, książki, publikacje internetowe. Całą twórczość Violetty Villas. W Polsce nie prowadzi się statystyk, ile sławnych osobistości już opatentowano. Pozostaje jednak nadzieja, że i na spadkobierców – którzy skutecznie uniemożliwiają upamiętnianie sławnych osób oraz analizę różnych aspektów ich twórczości – znajdzie się kiedyś jakiś patent [Rybak 2012].