24 marca 2017: Na terenie byłego obozu Auschwitz grupa mężczyzn i kobiet organizuje antywojenny happening: rozbierają się do naga, odsłaniając wypisane na ciałach nazwy miast ogarniętych wojną; białym płótnem z wymalowanym słowem „love” zasłaniają częściowo napis „Arbeit macht frei” (tak, by powstała wersja: „Love macht frei” – fraza przypisana grupie performerów przez media jako nazwa); usiłują skuć się kajdankami i wspólnie zaśpiewać. W międzyczasie jeden z mężczyzn wyjmuje z plecaka żywe jagnię i zabija je ostrym narzędziem. Interweniująca straż muzealna wzywa policję, uczestnicy performansu zostają zatrzymani. Wszystkim osobom policja stawia zarzut znieważenia miejsca pamięci (art. 261 kk); jednemu mężczyźnie dodatkowo także zarzut nieuzasadnionego zabicia zwierzęcia.
29-30 marca 2017: Po opuszczeniu aresztu organizatorzy przesyłają oświadczenie do mediów oraz udzielają wywiadu, w którym przedstawiają grupę („Jesteśmy artystami i działamy społecznie, pochodzimy z Białorusi, Polski, Niemiec. Są wśród nas filozofowie, poeci, reżyserzy, aktorki, modele, muzycy” [Piasecki 2017]) i tłumaczą swoje intencje:
Połączyło nas to, że odczuwamy pogardę do faszyzmu, do przemocy, do nienawiści międzyludzkiej. Że powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby nie dopuścić do wojny, nie doprowadzić kolejny raz do rozlewu krwi. […]
Całe to widowisko nie miało na celu zwrócenia uwagi na nas, lecz jest próbą zmuszenia ludzi do głębszej refleksji nad tym, jak koszmarna jest wojna trwająca tuż obok, teraz, w tym momencie. […]
naszym celem nie było zaimponować, lecz zademonstrować to, że konflikty zbrojne rozrywają ziemię na cząstki, cały czas giną ludzie. Jest to temat, który nas niepokoi i na który pragniemy zwrócić uwagę społeczeństwa i mediów. Były niemiecki obóz śmierci Auschwitz-Birkenau, to miejsce najbardziej przerażającej zagłady, zatrważającego mordu ludzi: symbol tragedii, która nie ma prawa się powtórzyć. I tu właśnie powinien zagrzmieć głos błagający [o to, by] przestać przelewać krew niewinnych ludzi [Piasecki 2017].
Przyznają, że nikt z performerów, poza organizatorami, nie wiedział o planie zabicia owcy jako symbolu niewinnej istoty. Z wypowiedzi organizatorów wynika, że przewidywali aresztowanie: „Reakcja ochrony muzeum oraz policji to kontynuacja i część tego eksperymentu. Tak jak uczestnicy zostali zakuci w kajdanki, tak i obywatele powinni powstrzymywać gwałtowne czyny swoich władz, zakazując użycia przemocy oraz polityki krwi” [Piasecki 2017].
8 sierpnia 2017: Prokuratura kieruje sprawę do sądu – wszystkim zarzuca znieważenie miejsca pamięci, natomiast o nieuzasadnione zabicie zwierzęcia ostatecznie oskarża dwie osoby.
17 października 2017: Rozpoczyna się proces oskarżonych. Adam B., Ilia R., Dymitr Ch. nie przyznają się do winy: Ilia R. stwierdza, że nagość w kontekście pokojowego happeningu nie jest obraźliwa, a Dymitr Ch. przyznaje, że działaniem mógł „zakłócić porządek społeczny i naruszyć przepisy o moralności, ale nie znieważył miejsca pamięci, bo nie miał w sobie nienawiści” [Panek 2017]. Do winy przyznają się natomiast Magdalena H.-W., Vivienne Z., Hleb M., Makar S. i Magdalena K. – ostatnia z wymienionych przyznaje, że przed akcją przypuszczała, że może dojść do znieważenia miejsca pamięci i sprawdziła, co za to grozi [Panek 2017]. Część oskarżonych prosi o warunkowe umorzenie sprawy, lecz sąd uznaje, że jest na to za wcześnie. Adam B. i Mikita W. przyznają się do zabicia jagnięcia. Kilkoro oskarżonych nie stawia się na rozprawie. W sprawie występują oskarżyciele posiłkowi: Muzeum Auschwitz Birkenau i OTOZ Animals Oddział w Oświęcimiu.
Grudzień 2017 – styczeń 2018: Proces trwa. Oskarżeni nie są jednomyślni – organizatorzy nazywają swój czyn szlachetnym, zaś uczestnicy przyznają, że akcja szlachetna nie była [wini 2018]. Podczas mowy końcowej prokurator Mariusz Słomka mówi:
Z pewnością w żaden sposób nie można się w nim [Miejscu Pamięci Auschwitz] obnażać czy zabijać zwierząt. To pomnik, symbol męczeństwa, grobowiec tysięcy ludzi. W takim miejscu, takie działanie oskarżonych z pewnością znieważyło pamięć ludzi tu zabitych. […] Z tej sali musi wyjść jasny sygnał, że takie zdarzenia nie mogą się więcej powtórzyć. W społeczeństwie musi się ukształtować przekonanie, że zareagowaliśmy szybko, właściwie i surowo [wini 2018].
17 stycznia 2018: Wyrokiem Sądu Rejonowego w Oświęcimiu oskarżeni zostają uznani winnymi i skazani na wysokie grzywny, ograniczenie wolności lub prace społeczne oraz wpłaty pieniężne na rzecz Miejsca Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Organizatorzy akcji, Adam B. i Mikita V., dodatkowo zostają uznani winnymi zabicia zwierzęcia i skazani odpowiednio na półtora roku oraz rok i dwa miesiące więzienia. Po ogłoszeniu wyroku Mikita V. krzyczy: „Sąd ukarał nas za dzieło sztuki, to niesprawiedliwe”, a Adam B. głośno się śmieje i zachowuje lekceważąco [zdr/prz/ 2018]. Po opuszczeniu sali sądowej Mikita V. komentuje: „Znieważenie Miejsca Pamięci to jest jakby świadome uszkodzenie, świadome czynienie, świadoma chęć zniewagi”, co wedle niego nie opisuje „pokojowego dzieła sztuki”, jakim był happening [wini 2018]. Z kolei prokurator Słomka przyznaje, że „to jest jasny sygnał, że takie zachowania, nawet pod pretekstem działalności artystycznej, wyczerpują znamiona przestępstwa” [wini 2018]. Oskarżeni zapowiadają apelację.
Wiosna 2019: Trwa proces przed sądem drugiej instancji. Obrońcy oskarżonych powołują się na swobodę ekspresji artystycznej oraz intencje swoich klientów. Jolanta Sekunda-Jarnot, radczyni prawna reprezentująca Muzeum Auschwitz Birkenau, komentując dotychczasowe wypowiedzi oskarżonych, mówi, że „organizatorzy przedsięwzięcia zdawali sobie sprawę ze znaczenia miejsca, w którym zaplanowali całe to zdarzenia. […] Zdaniem oskarżyciela, pod przykrywką walki o pokój, konsekwentnie realizowali swój plan, który miał im przynieść sławę. I przyniósł im tę sławę – w takim znaczeniu, że jesteśmy tutaj, na tej sali” [Senkowska 2019]. Przywołując zeznania innych uczestników, którzy „przekazywali swoje wątpliwości co do legalności całego przedsięwzięcia”, zaznacza, że „przewidywali także możliwość popełnienia przez siebie przestępstwa” [Senkowska 2019]. Prokurator Słomka zwraca uwagę na rezonowanie sprawy w mediach polskich i zagranicznych – i nazywa czyn „obrazą odczuć społecznych” [Senkowska 2019].
21 maja 2019: Krakowski sąd okręgowy wydaje prawomocny wyrok, utrzymując orzeczenie o winie, ale obniżając wymiary kar (Adama B. – rok więzienia; Mikita V. – osiem miesięcy; pozostali uczestnicy niższe grzywny i mniejszy zakres prac społecznych). Wobec organizatorów akcji sąd orzeka także kilkuletni zakaz posiadania zwierząt. Sąd zaznacza, że kwestia intencji performerów nie ma zastosowania do przestępstwa znieważenia, jako że może ono polegać „na działaniu zarówno z zamiarem bezpośrednim, jak i zamiarem ewentualnym, i tutaj absolutnie nie można się zgodzić z twierdzeniami podniesionymi w pisemnych apelacjach przede wszystkim obrońców oskarżonych, że tego typu przestępstwo może być popełnione wyłącznie […] w zamiarze bezpośrednim” [wini 2019].
Komentarze
W trakcie procesu Katarzyna Kuczyńska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals komentowała, że okrutna śmierć zwierzęcia w takim miejscu jest „niemoralna i nieetyczna” [Panek 2017]. Kwestie etyki rozszerzał w komentarzu publicystycznym Dariusz Gzyra, który pisał:
brutalnie i z premedytacją zabite zwierzę miało być w ramach happeningu „symbolem niewinnej istoty, która cierpi za nic”. Tak oto rzeczywista, przerażona, niewinna istota, która „tuż obok i w tym momencie” cierpiała i wykrwawiała się za nic, została przekształcona w symbol. Carol J. Adams z pewnością przyznałaby, że to jaskrawy przykład obrzydliwego i powszechnego mechanizmu, którego działanie sprawia, że konkretne zwierzę – z jego tragedią i umęczonym, cierpiącym ciałem – staje się nieobecnym punktem odniesienia. Realne zwierzę zostaje wymazane. Przestaje istnieć, kiedy odbiera mu się życie, ale znika również jako jednostkowa ofiara, ponieważ jego los zostaje zinstrumentalizowany, przekształcony w metaforę egzystencji i losu kogoś innego [Gzyra 2017].
Autor książki Dziękuję za świńskie oczy zwraca uwagę, że zestawienie śmierci zwierząt i Holocaustu stało się już trwałym elementem refleksji filozoficznej:
W oświadczeniu władz Muzeum, wydanym po pożałowania godnym happeningu, czytamy, że „wykorzystywanie symboliki Auschwitz do jakichkolwiek manifestacji lub happeningów jest rzeczą karygodną i oburzającą”. Trudno się z tym zgodzić. Spór trwa raczej o to, w jaki sposób tę symbolikę będzie się wykorzystywać. Dla wielu osób jest to niedopuszczalne choćby w kontekście akcji na rzecz zwierząt, dla innych, również dla ocalałych z Holocaustu, o których pisał Patterson – nieuniknione.
Tło Auschwitz nadaje gestom nowe znaczenia i wagę. Pomimo niewspółmierności, która być może powinna dominować, myślę o śmierci bezbronnego zwierzęcia, którego życie było kwintesencją niewinności, i wspomnieniu milionów zamordowanych ludzi, jak o dwóch tragediach. Być może umiejętność nieprzechodzenia do porządku dziennego nad zupełnie niepotrzebną śmiercią jednostki, gdy w tle jest masowy mord, powinna być czymś podstawowym, gdy chcemy myśleć o pokojowym współistnieniu [Gzyra 2017].