16 lutego 2010: Alicja Kapuścińska, wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim, składa do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o zablokowanie przewidzianej na 3 marca 2010 roku premiery książki Artura Domosławskiego Kapuściński non-fiction. Kapuścińska zarzuca Domosławskiemu naruszenie dóbr osobistych, w tym dobrej pamięci po zmarłym mężu. Domosławski nazywa poczynania wdowy próbą cenzury prewencyjnej i stwierdza, że „właśnie takie działania niszczą dobrą pamięć o Kapuścińskim” [Bratkowski 2017].
23 lutego 2010: Sąd Okręgowy w Warszawie oddala wniosek o zabezpieczenie powództwa. Kapuścińska odwołuje się do Sądu Apelacyjnego.
27 lutego 2010: Jerzy Illg (redaktor naczelny wydawnictwa Znak, które pierwotnie miało opublikować książkę) na prośbę prawników Kapuścińskiej przekazuje do Sądu Apelacyjnego oświadczenie. W piśmie stwierdza, że Domosławski utrzymywał wdowę w przeświadczeniu, że pisze książkę o światowej recepcji twórczości Kapuścińskiego, czym – zdaniem Illga – nadużył jej zaufania, „korzystając jednocześnie z domowego archiwum oraz udzielanej mu pomocy i rekomendacji” [Pawłowski 2010].
1 marca 2010: Artur Domosławski w artykule Jak spiskowałem z Jerzym Illgiem wyjaśnia przyczyny przeniesienia książki Kapuściński non-fiction z wydawnictwa Znak do wydawnictwa Świat Książki: „Gdy na początku lata 2009 oddałem jej część (mniej więcej trzy czwarte tekstu, która zawierała większość tzw. trudnych wątków), dostałem entuzjastyczny mejl od redaktora prowadzącego książkę w wydawnictwie Znak (mam go do dzisiaj) – że książka jest świetna i że on, tzn. ów redaktor, jest dumny, że może przy niej pracować” [Domosławski 2010]. Po dosłaniu reszty tekstu autor otrzymał list od Illga z żądaniami wprowadzenia do książki zmian „dotyczących zarówno wątków osobistych w życiu Kapuścińskiego, jak i niektórych politycznych ocen, komentarzy moich własnych bądź niektórych moich rozmówców. Wbrew naszym wcześniejszym ustaleniom wyraził też oczekiwanie, że przed publikacją książki zapoznam z jej treścią panią Alicję Kapuścińską” [tamże]. Po odmowie ze strony autora umowa wydawnicza zostaje rozwiązana, „Prezes wydawnictwa Henryk Woźniakowski kurtuazyjnie życzył mi powodzenia, wyznał, że będzie z zainteresowaniem śledził dalsze losy mojej książki, i wyraził nadzieję, że w przyszłości może pojawi się inny projekt – jak się wyraził – «mniej uwikłany w rozmaite konteksty»”. „Zorientowałem się […], że chciano mnie potraktować jako osobę do wynajęcia, uważając być może, że skoro jestem Ryśkowi życzliwy, skoro byliśmy w przyjaźni, to przemilczę kontrowersje, fakty, które niektórzy uważają za niewygodne – i napiszę kolejne nudziarstwo oblane lukrem i czekoladą” [tamże]. Prawa do wydania Kapuściński non-fiction przejmuje wydawnictwo Świat Książki.
Marzec 2010: wydawnictwo Świat Książki publikuje książkę Artura Domosławskiego Kapuściński non-fiction. Autor kwestionuje w niej m.in. wierność szczegółów przedstawianych przez Kapuścińskiego w reportażach, opisuje jego związki z władzami i tajnymi służbami PRL (pisze o aktach Instytutu Pamięci Narodowej, z których wynika, że Kapuściński był zarejestrowany jako współpracownik wywiadu), podaje szczegóły o pozamałżeńskim romansie pisarza i o trudnych relacjach z córką. W prasie od lutego ukazują się liczne teksty komentujące książkę i pozew. Pierwszy nakład (45 tysięcy egz.) zostaje wyprzedany w ciągu kilku dni (łączna sprzedaż na różnych nośnikach osiągnęła 160 tys. egzemplarzy).
Wiosna 2010: wdowa po pisarzu wytacza wydawcy i autorowi biografii proces cywilny o potrójne naruszenie: dóbr osobistych, kultywowania pamięci po zmarłym oraz praw autorskich (rok później merytorycznie podobny pozew przeciw wydawcy i autorowi składa córka Ryszarda Kapuścińskiego, Rene Maisner). Strona pozywająca żąda usunięcia z książki kilkudziesięciu fragmentów, w tym całych rozdziałów, które wdowa i córka uważają za szkodliwe dla pamięci o Kapuścińskim (w sumie około 30 stron), odszkodowania w postaci 50 tysięcy złotych wpłaconych Fundacji im. Ryszarda Kapuścińskiego oraz przeprosin na łamach „Gazety Wyborczej”.
Wrzesień 2013: wydawnictwo Świat Książki (kierowane przez nowego prezesa, Zbigniewa Czerwińskiego) zawiera z Alicją Kapuścińską sądową ugodę. Na jej mocy wydawnictwo zobowiązuje się w ewentualnych przyszłych edycjach do usunięcia z książki czterech rozdziałów: trzech dotyczących życia osobistego pisarza i jednego poświęconego nienapisanym książkom (wdowa i córka twierdzą, że cytaty z tych niepublikowanych materiałów naruszyły prawa autorskie). Ponadto Świat Książki zgodził się opublikować m.in. w „Gazecie Wyborczej” przeprosiny następującej treści: „Zarząd Spółki Świat Książki Sp. z o.o. wyraża ubolewanie z powodu naruszenia dóbr osobistych Pani Alicji Kapuścińskiej i Pani Rene Maisner, to jest prawa do prywatności, dobrego imienia i godności oraz kultu po zmarłym Ryszardzie Kapuścińskim poprzez wydawanie i rozpowszechnianie książki Kapuściński non-fiction zawierającej nieprawdziwe informacje odnośnie Pani Alicji Kapuścińskiej i Pani Rene Maisner” [pmaj 2013; pp 2013]. Ugoda została zawarta bez udziału autora i czyniła go wyłącznym pozwanym w procesach.
Październik 2013: w związku z ugodą zawartą przez Świat Książki z Alicją Kapuścińską i Rene Maisner autor książki wydaje oświadczenie, w którym stwierdza:
[…] nowy właściciel wydawnictwa podjął negocjacje o ugodzie z powódkami za moimi plecami, co jest bezprecedensowym złamaniem obyczaju solidarności wydawcy z autorem; Nie pojawiły się żadne nowe fakty dotyczący meritum książki, które dawałyby podstawy do zmiany stanowiska wydawcy i złamania solidarności z autorem. Za fałszywe i godzące w moje imię uważam stwierdzenie przez wydawnictwo, że książka zawiera rzekomo nieprawdziwe informacje. Wydawca nie ma absolutnie żadnych podstaw do takiego twierdzenia. Informacje w książce są prawdziwe, podtrzymuję wszystko, co napisałem [pp 2013].
Listopad 2014: w związku z wygaśnięciem licencji, na mocy której Świat Książki miał prawa do wydawania książki Kapuściński non-fiction, autor zostaje jedynym właścicielem praw do książki.
Maj 2015: Sąd Okręgowy w Warszawie uznaje, że Artur Domosławski naruszył w swojej książce dobra osobiste Alicji Kapuścińskiej (konkretnie: „prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu”) treściami zawartymi w jednym rozdziale (O miłości i innych demonach), nie zaś w czterech. Rozdział ten ma zostać usunięty z przyszłych wydań książki. Sąd nie dostrzegł naruszenia innych dóbr osobistych Kapuścińskiej – prawa do życia prywatnego i naruszenia przez Domosławskiego praw autorskich. Odrzucono żądania finansowe wdowy i zmieniono (w stosunku do roszczeń) płaszczyznę komunikacji – Domosławski ma przeprosić Kapuścińską nie na łamach mediów, lecz w formie listownej [Mucharski 2015].
Sierpień 2015: Sąd Okręgowy w Warszawie (w innym składzie sędziowskim) rozpatrując pozew Rene Maisner, córki Kapuścińskiego, orzeka, że Domosławski nie naruszył jej prawa do prywatności. W ustnym uzasadnieniu sędzia Agnieszka Matlak stwierdza: „Nie jest możliwe napisanie czyjejś biografii bez opisania spraw rodzinnych danej postaci”; „nie naruszono dóbr Maisner, bo książka nie zawierała nieprawdy na jej temat”; „książka nie przeszkadza powódce w kultywowaniu pamięci o ojcu jako uczciwym człowieku i prawym obywatelu” [Bartkowski 2017].
14 października 2016: warszawski Sąd Apelacyjny uchyla wyrok Sądu Okręgowego i zezwala na publikowanie kolejnych wydań biografii Kapuścińskiego w pełnej wersji. W ustnym uzasadnieniu sędzia Roman Dziczek stwierdził, że autor dochował należytej staranności dziennikarskiej, korzystał z wielu źródeł i dysponował wiedzą pozwalającą na zamieszczenie w książce także tych informacji, które znalazły się w rozdziale zakwestionowanym przez sąd pierwszej instancji. W uzasadnieniu pisemnym Sąd Apelacyjny posłużył się argumentami podobnymi do tych, które znalazły się w uzasadnieniu odrzucenia powództwa Rene Maisner [tw 2016; Bratkowski 2017].
Komentarze
Mimo prawniczej złożoności sprawy „rodzina Kapuścińskiego vs. Domosławski” w obfitej recepcji (około stu artykułów, recenzji, replik i podsumowań) dominowały kwestie pozaprawne – nierzetelności Kapuścińskiego wobec faktów, jego uwikłania w struktury PRL-u i jego nielojalności wobec rodziny. Nieliczni autorzy wskazywali na doniosłość (a nawet przełomowość) książki Domosławskiego:
W analogicznie dociekliwy sposób o intymnym życiu Becketta, Sartre’a, Camusa, Manna, a nawet Busha czy Blaira… piszą biografowie we Francji, Anglii, Niemczech czy USA. Nie będąc tam porównywani do pornografów albo populistów, bo to by skompromitowało nie ich, ale autorów takich porównań. Tam to, co zrobił Domosławski, jest normą, tutaj – wciąż jeszcze świętokradztwem. […] Domosławski nie brał udziału w „budowie realizmu socjalistycznego w literaturze”, a jednak jego biografia Kapuścińskiego pełni funkcjonalnie rolę Poematu dla dorosłych Ważyka. Jest świadectwem ewidentnej odwilży w pisaniu o naszych największych. Zamiast więc na książkę Domosławskiego reagować, jak Iwaszkiewicz na poemat Ważyka, weźcie się państwo za pisanie własnych «poematów dla dorosłych». Czas poematów dla dzieci się skończył [Michalski 2010].
[…] wszelkie sporne kwestie w dorobku reportażysty były w pracach literaturoznawczych najczęściej omijane szerokim łukiem. Choć w sprawie pisarstwa Kapuścińskiego głos zabierano nierzadko, to najczęściej dominował styl mocno wartościujący, uciekający od problemów, z którymi zawodowy czytelnik winien się zmierzyć. Pozostaje nadzieja, że idiom naukowego pisania o jednym z najważniejszych polskich autorów XX wieku ulegnie wkrótce radykalnej zmianie [Zajas 2011: 277-9].
W mojej opinii, z książki Domosławskiego wyłania się bardzo spójna, całkowicie odmienna od dotąd sformułowanych, koncepcja rozliczenia się z komunistycznym i PRL-owskim dziedzictwem. Rozliczenie to dokonywane jest – co najważniejsze – nie z jakiegoś „spoza”, z jakiegoś zewnętrza, ale z wewnątrz, ze środka bardzo szeroko ujmowanej formacji lewicowej, tak szeroko, że mieszczą się w niej zarówno Domosławski, jak i Kapuściński, a także wszystko to, co w jej historii jest, jak wyraźnie przedstawia to biograf, całkowicie nieakceptowalne, czyli stalinizm, czy co najmniej bardzo mocno dyskusyjne, jak późniejszy, postalinowski PRL. Nazwałbym ten sposób rozliczenia rewizją, rozumianą jako krytyczne, miejscami nawet bardzo radykalne przewartościowanie własnej, nadal – w warstwie fundujących ją podstawowych wartości i celów – podtrzymywanej tradycji czy ideowopolitycznej wspólnoty [Wołowiec 2011: 284].